fajnokatolik

dezapr., lekcew. «osoba wyznania katolickiego, która w dyskusjach światopoglądowych i politycznych, deklarując się jako stronnik kościoła katolickiego, stara się (w przeciwieństwie do bardziej zagorzałych zwolenników strony kościoła katolickiego) zachować umiarkowanie i manifestować życzliwą postawę wobec strony przeciwnej»

Wydarzy się to, co zwykle: katolicy umyją ręce jak Piłat, kłamiąc, że to nie ich kościół. Kilka gazet z kościelnej pseudoopozycji i kilku fajnokatolików załamie ręce nad kryzysem Kościoła. Kilku pożytecznych idiotów zacznie snuć rozważania na temat usuwania tych czy tamtych ze stanu kapłańskiego, tak jakby karą za gwałt na dziecku wymierzaną wędkarzom miało być usuwanie ze związku wędkarzy. Nasili się katolicka nagonka na osoby LGBT+. I żaden biskup nie trafi do więzienia (wroclaw.wyborcza.pl).

„Newsweek” reprezentuje mniej cierpliwych liberałów i lewicowców, to raczej salonowcy bardziej rozpaczający nad nami, nad katolickim ciemnogrodem. Potrzebny im „fajny facet” (jak pisze o nim Tygodnik), ale też fajnopolak i fajnokatolik. Oprócz tego przełknie go warszawka, nad bezalkoholowymi drinkami przy hummusie będzie można go cytować bez końca – bo zachęca do wegetarianizmu, martwi się ociepleniem klimatu, łzami rzekomo szykanowanych gejów i nie lubi polskich biskupów (wpolityce.pl).