NAJNOWSZE SŁOWNICTWO POLSKIE
Zamknij

Nowi Użytkownicy

Dołącz do Obserwatorium!
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać hasła, komentarze i zdjęcia.
lub
Zarejestruj się tutaj

Obecni Użytkownicy

Zaloguj się na swoje konto
lub
Nie pamiętasz hasła?
Zobacz hasło

fajnopolak

Drukuj

Kilkanaście lat temu niezwykle popularna reklama piwa wprowadziła zamęt w języku – slogan prawie robi wielką różnicę urósł niemal do rangi przysłowia.

fajnopolak Fot. Q Studio

Słowo prawie, odpowiednio akcentowane w mowie, wyróżnione graficznie (na przykład kursywą) w piśmie lub po prostu umieszczone w groteskowym kontekście w wyrażeniu prawie jak {coś} faktycznie nabierało znaczenia przeciwnego niż pierwotne. Tamta moda osłabła, lecz niedawno pojawiła się nowa, podobna tendencja w polszczyźnie. Tym razem bohaterem nie jest niezależny leksem, lecz cząstka słowotwórcza fajno-, pochodząca od przymiotnika fajny.

 

Jeżeli zatem zostaniecie kiedyś nazwani fajnokimś, na waszym miejscu specjalnie bym się nie cieszył. Cząstka fajno- służy przede wszystkim do wyrażania lekceważenia, mówienia o kimś lub o czymś z przekąsem lub protekcjonalnie. Nie oznacza jednak jawnej pogardy, raczej nie użyjemy jej jako elementu inwektywy. Fajnopolak to prawdopodobnie pierwszy popularny neologizm oparty na tej bazie; wyraz, który został utrwalony nawet w tytule książki – My fajnopolacy. Oznacza Polaka, który ma problem z tradycyjną polskością. Definiowania tradycyjnej polskości nie będę się tu podejmował. Z kontekstów użycia wynika, że fajnopolakami są raczej mieszkańcy dużych miast, liberalni obyczajowo, ze skłonnościami do przyswajania nowych, zachodnich trendów, a nie osoby o bardziej konserwatywnych poglądach – zgadzałoby się to z tezą, że słowo jest wytworem prawicowej kontrkultury i że fajnopolak to semantyczny krewny leminga. Inne źródło przypisuje utworzenie neologizmu autorowi wcześniej wspomnianej książki, filozofowi Piotrowi Stankiewiczowi.

 

Cząstka fajno- zaczęła się łączyć z innymi wyrazami. Fajnoprawica, to w rozumieniu osoby o lewicowych przekonaniach, przedstawiciele prawicy, którzy pomimo względnej otwartości na wymianę poglądów lub zachowania wysokich standardów kultury osobistej, w debacie publicznej wciąż postulują rzeczy stanowczo nieakceptowalne lub po prostu złe z lewicowego punktu widzenia. Fajnopolicjant to ten pierwszy z pary „dobry glina – zły glina”. Dobrą ilustracją statusu fajnokatolików są przykłady użycia w artykule hasłowym w Obserwatorium. Nie myśli o nich ciepło feministka i lewicowa aktywistka Marta Lempart, nie cieszą się oni uznaniem w ustach prawicowego publicysty Łukasza Warzechy.

 

Wspólną funkcją neologizmów zaczynających się cząstką fajno- jest lekceważenie czyichś aspiracji do przypodobania się innym lub wyrażenie dezaprobaty wobec czyjegoś przesadnego samozadowolenia. Pewna fajnokatoliczka ogłosiła, że w ramach protestu przeciwko tuszowaniu czynów pedofilnych popełnianych przez przedstawicieli kleru od tej pory podczas mszy na tacę będzie wrzucać jednogroszówkę. Nie możemy się otrząsnąć z wrażenia, cóż za radykalny i heroicznie odważny krok! Srogi kapłan, który używa militarystycznego języka, wzywając do obrony tradycyjnych wartości, robi to, bo czuje, że jest popyt na taki typ religijności – ale nie nazwiemy go fajnoksiędzem. Fajnoksiądz to ten naiwny katecheta, który chce zaimponować licealistom przeterminowanym młodzieżowym slangiem i graniem na gitarce. Czasami lepiej być powściągliwym z apelowaniem do pozytywnych emocji. Dobrze jest być fajnym, nie warto jest być przefajnionym.

 


Tomasz Dec

publikacja: 19.02.2021, 23.12, ostatnia aktualizacja: 20.02.2021, 01.48


facebook